Studium św. Hildegardy – świadectwa
Dodano: 10 sty 2022 Alfreda Walkowska
Świadectwa absolwentów Studium św. Hildegardy w Legnicy – 1. edycji – Studium 2020/21:
O świętej Hildegardzie dowiedziałam się 5 lat temu, pojechałam na warsztaty pani Alfredy – Powrót do Harmonii. Wtedy też dowiedziałam się, że w przyszłości może powstać Studium świętej Hildegardy. Bardzo się cieszę, że mogłam w nim uczestniczyć, poznać ludzi, którzy również szukają Harmonii… Została przekazana nam wiedza, której sama nie potrafiłabym znaleźć i poukładać w głowie. Dziękuję pani Alfredzie i innym wykładowcom za ogrom pracy i serca włożonego w to studium.
Olga
Szanowna pani Doktor,
niniejszym, chcielibyśmy złożyć na Pani ręce wyrazy podziękowania za cały kurs medycyny św. Hildegardy. Dzięki wspaniałym wykładom Pani i całego grona Profesorów, przeżyliśmy ciekawy i inspirujący czas ze Świętą. Jest to tym cenniejsze doświadczenie, że ludzkość przeżywa obecnie głęboki kryzys i dehumanizację w wielu aspektach życia. Medycyna św.Hildegardy okazuje się być panaceum na nasze rozterki duchowe i niedomagania fizyczne. Teraz szczególnie potrzebujemy znalezienia właściwej miary w swoim własnym życiu, w naszych rodzinach i całych społeczeństwach.
Jesteśmy ogromnie wdzięczni, że Państwo przynieśli nam nadzieję, dzieląc się dobrą wiedzą i swoimi umiejętnościami. Chcemy to przekazywać dalej!
Wielkie Bóg zapłać!
Teresa, Ewa i Agnieszka
…zjazdy mijały wraz z porami roku, ukazując fragment po fragmencie niebywałą osobowość, talenty, zainteresowania św. Hildegardy: duchowość, muzykę, zdrowie człowieka, psychologię, żywienie, zioła etc. Każdy taki weekend był dla nas, studentów źródłem ogromnej satysfakcji ze słuchania wykładów, poznawania wykładowców, wykonywania notatek, poszerzania horyzontów, nawiązywania znajomości… W gronie prowadzących znaleźli się doskonali specjaliści w swoich dziedzinach: m.in. dyrektor Studium, dr Alfreda Walkowska, która prosto z serca, z ogromnym zaangażowaniem podczas wykładów i konwersatoriów dzieliła się z nami swoją imponującą wiedzą i bogatym doświadczeniem pionierskiej pracy w dziele hildegardowym w Polsce (…) Ze względu na obecną sytuację przez większość roku akademickiego wykłady w ramach Studium prowadzone były online (co zupełnie nie przeszkadzało nam w zadawaniu wielu pytań czy prowadzeniu z wykładowcami długich, ciekawych dyskusji). Dlatego tak wielkim przeżyciem okazały się dwa zjazdy stacjonarne – tak się złożyło, że pierwszy i ostatni. Można więc było, jeszcze nieśmiało, w październiku zobaczyć się, zapoznać, porozmawiać, by potem przez wiele miesięcy w serdecznej atmosferze tworzonej przez Opiekunów i Prowadzących Studium z radością spotykać się poprzez internetowe łącza. Za każdym razem dwa wykładowe dni mijały szybko, pozostawiając studentów w niedosycie i oczekiwaniu na kolejny zjazd. (…) Dzięki Studium, pracy wykładowców, atmosferze nauki przez nich stworzonej, myśl św. Hildegardy w wymiarze praktycznym i filozoficznym stała się częścią mojego życia, którą pragnę się dzielić. Prośmy Boga, by poprzez Studium, które stało się Spotkaniem, każdy ze studentów odnalazł osobistą radość w służbie innym. Myślę bowiem, a właściwie wiem, że dla każdego z nas zakończenie Studium to był koniec, który stał się początkiem…!
Agnieszka
Jestem żoną i mamą czwórki dzieci tu na ziemi i jednego, mam nadzieję, w niebie. Prowadzę własną działalność gospodarczą, doradzam firmom w pozyskiwaniu wsparcia na prowadzenie biznesu. moja pierwsza styczność ze świętą Hildegardą miała miejsce dwa lata temu. (…) Chęć zainteresowania się medycyną świętej Hildegardy nie wzięła się z niczego, to odpowiedź na moje poszukiwania sposobu leczenia dzieci. Jako mama ciągle borykałam się z chorobami u moich pociech. Nawracające infekcje, częste przyjmowanie leków takich jak antybiotyki czy sterydy. Zawsze miałam w sercu niepokój, patrząc jak wiele specyfików „aptecznych” lekarze przepisują dzieciom. (…) Odczuwałam (…) jako wielką porażkę, gdy sytuacja zdrowotna dzieci doprowadzała do podania antybiotyku. Zawsze miałam z tym problem i wielkie wyrzuty sumienia, że sobie nie poradziłam, że coś przeoczyłam. Wiele razy prosiłam Pana Boga, aby wskazał mi drogę do właściwego lekarza, której diagnozy się słuchać… Krytyczny moment pojawił się dla mnie, gdy mój syn Franio, będąc przedszkolakiem, ciągle chorował. Był mocno obciążony już w momencie urodzenia, gdyż urodził się z bakterią w płucach, co spowodowało, że już taki maleńki był leczony antybiotykami. Dzięki Bogu, że wyszedł z tego… Jako dziecko często chorował. W przedszkolu praktycznie przez pierwszy rok ciągle był nieobecny. Jego infekcje były na tyle poważne, że kończyły się leczeniem szpitalnym. (…) Po Franiu urodził się mój najmłodszy synek Marcelek, miał pół roku, gdy spotkałam się ze świętą Hildegardą. Śmieję się dzisiaj, że to takie „hildegardowe dziecko”. On też miał trudną drogę po porodzie. Po przyjściu na świat, nie otworzyły się jego płucka. W pierwszej dobie życia stan był krytyczny, podłączony pod aparaturę na intensywnej terapii, walczył o życie. Znowu stał się cud, dzięki Bogu wszystko się dobrze skończyło. (…) W jego dzieciństwie święta Hildegarda pojawiła się na tyle wcześnie, że dzisiaj mimo niespełna trzech lat, organizm jego coraz lepiej radzi sobie z infekcjami. Widzę, jak hildegardowy sposób żywienia oraz kuracje ziołami powodują, że potrafię z infekcji wyprowadzić go bez leków farmaceutycznych.
Ten kawałek historii z życia moich dzieci oraz dobro, jakie zapoczątkowała w naszym życiu święta Hildegarda, przekonały również mojego męża do tego, bym rozpoczęła Studium świętej Hildegardy. Wbrew pozorom sytuacja pandemiczna stała się dla mnie sprzyjającą do tego, że mogłam te studia odbyć zdalnie. Przy czwórce dzieci i własnej działalności gospodarczej logistycznie znacznie ułatwiało to możliwość studiowania. Do Legnicy ode mnie baaardzo daleko. Aktualnie szczęśliwie skończyłam Studium pierwszego stopnia. Jestem zauroczona postacią Świętej, jej niesamowitą mądrością, głęboką wiarą i pokorą w tym wszystkim, czym obdarzył ją Pan Bóg. Szłam na studia z nastawieniem, że święta Hildegarda to głównie leczenie chorób. Ale szybko przekonałam się, że medycyna to tylko wycinek wielkiej spuścizny, jaką pozostawiła nam Święta. Wielki porządek ujęty jako całość, prawda o jedności ducha i ciała, o tym, że nic w tym świecie nie jest „przypadkowe”… cała natura, która nas otacza, wszystko tworzy integralną całość, a w centrum tego wszechświata jest człowiek…
Jestem zachwycona kadrą prowadzącą studium z Panią dr Alfredą Walkowską na czele. W tych czasach najważniejsze co może być, to znaleźć ludzi, którym można zaufać, że to co mówią i chcą przekazać, to nie kolejna ideologia, ale Boże dzieło. Studium było dla mnie nie tylko studnią wiedzy cennej, jak największy skarb, ale też procesem ewangelizacji i przybliżania do Pana Boga. Zwieńczeniem tej bliskości z Panem był wykład Pani doktor badającej Cud Eucharystyczny w Legnicy. A na koniec głęboko zapadły mi w sercu słowa Księdza Profesora „Jestem, Jestem” i osobista adoracja Cudu w Sanktuarium Świętego Jacka w Legnicy.
Moje studia pragnę kontynuować, a misja, jaka mi przyświeca, to dzielić się dobrem, które święta Hildegarda przekazuje mi za pośrednictwem obdarzonych Bożą mądrością ludzi.
Z ogromną wdzięcznością Pani Doktor Alfredzie Walkowskiej, całej Kadrze Wykładowców i Organizatorów Studium Świętej Hildegardy
Wioletta
Jestem przekonana, że poznałam św. Hildegardę i mogłam wdrożyć jej medycynę do codziennego życia, dzięki ogromnej łasce z nieba, z miłości Boga do mnie. W moim sercu pojawia się tylko jedno pytanie: jak ja dalej mogę szerzyć tę łaskę, tę wiedzę? Nie chcę, nie mogę zatrzymać jej dla siebie.
Jako dziecko bardzo często chorowałam, z opowiadań mamy i własnych wspomnień pamiętam jak antybiotyk nie znikał z półki u nas w domu. To bardzo smutne, ale takie były czasy, lekarze przepisywali antybiotyki niczym soczek. Razem z młodszą siostrą chorowałyśmy na zapalenie płuc, zapalenie oskrzeli, podejrzenie astmy itp. Starsza siostra jako jedyna miała silniejszą odporność. W szkole miałam coraz więcej nieobecności, ciągłe zaległości w materiale, słabe relacje z rówieśnikami. To wszystko sprawiało, że byłam bardzo nieśmiała, zestresowana, w nocy nie spałam, bałam się pójść do szkoły. Teraz wiem, że ten stres, brak snu, tylko nasilał mój słaby stan zdrowia. Myślę, że to nie tylko moje wspomnienia, ale podobne historie dotyczą wielu z nas.
Dokładnie dwa lata temu wybraliśmy się z mężem do Częstochowy na rekolekcje. (…) siedząca obok nowo poznana koleżanka zaczęła opowiadać mi o orkiszu i św. Hildegardzie. Ten wieczór spędziłam, przeglądając stronę internetową www.hildegarda.pl Polskiego Centrum św. Hildegardy. Byłam pod ogromnym wrażeniem, zastanawiałam się też, jak to się stało, że wcześniej ta wiedza do mnie nie dotarła. (…) Wszystko co czytałam na stronie pani dr Alfredy Walkowskiej, przemawiało do mnie, miałam wrażenie, że to jest to, czego szukałam całe życie. Po pierwsze to fakt, że wiedza ta pochodzi od samego Boga, że Bóg tak stworzył świat dla człowieka, by ten mógł żyć tutaj w zdrowiu, szczęśliwie. Przekonało mnie więc to, że cała wiedza Hildegardowa jest oparta na wierze w Boga. Najbardziej utkwił mi w głowie cytat:
„Przedstawione tu leki na opisane uprzednio choroby zostały wskazane przez Boga i albo człowieka wyleczą, albo musi on umrzeć, albo też Bóg nie chce, aby człowiek ten został od choroby uwolniony” (CC).
Jakie to mądre – wiara w Boga i wolę Bożą.
Tego samego wieczoru zapragnęłam zostać studentką Studium św. Hildegardy. Jaka była moja ogromna radość i zaskoczenie, kiedy okazało się, że moja pani doktor ginekolog Barbara Bartoś jest jednym z wykładowców Studium. Pani doktor była przy porodzie naszej pierwszej córki, prowadziła też drugą ciążę (…) Co więcej, okazało się, że Ksiądz Marcin Wiśniewski – również z moich okolic – także jest wykładowcą Studium. Pomyślałam, że to dobry grunt. (…) W październiku 2020 roku rozpoczęło się Studium. Był to czas pandemii, mimo to Bóg pozwolił nam spotkać się na pierwszym zjeździe w Legnicy. Byłam bardzo wdzięczna za ten czas.
Poznaliśmy panią doktor Alfredę Walkowską, innych wykładowców, poznaliśmy siebie. Kolejne zjazdy odbywały się już on-line. I kolejny prezent z nieba: ostatnie spotkanie odbyło się na żywo. Czas Studium był czasem wyjątkowym. Dopiero podczas wykładów zrozumiałam wiele rzeczy, jak stosować niektóre specyfiki, jak szybko zadziałać w przypadku pierwszych objawów przeziębień. Jak ważne jest, by medycynę hildegardową stosować całościowo, a nie tylko wyrywkowo tam, gdzie mi to pasuje. Przyznaję, że przez cały rok wykładów myślałam o tym, jak cudownie byłoby, gdyby nauka nie kończyła się po roku, a była możliwość kontynuacji.
Podsumowując ten rok, najbardziej jestem wdzięczna za panią Alfredę Walkowską, za jej matczyne ciepło, za zaangażowanie, bardzo ciężką pracę, całe serce, jakie wkładała w każdy zjazd. Hildegarda doskonale wiedziała, kogo sobie wybrać na prekursora jej medycyny w Polsce. Nie mogłaby znaleźć nikogo lepszego. Podziwiam panią Alfredę, ile musiała ponieść trudu, jak ciężkie musiały być początki wprowadzania produktów na nasz rynek. Dziękuję, że nigdy się nie poddała, że właściwie dała nam wszystko na tacy, że na wyciągnięcie ręki mamy wszystkie specyfiki, wiedzę, książki. Podczas Studium okazała się osobą o wysokiej kulturze, bardzo kompetentną, z ogromnym doświadczeniem. Jest też niezwykle miła, życzliwa, bije od niej dobroć i spokój. Podczas każdego zjazdu była dla nas niczym mądra matka, która wiedziała też w którym momencie zagrzmieć, jeśli studenci zadawali w koło te same pytania. Pokazywała nam swoją dobroć, cierpliwość, zrozumienie, ale też ogromną wiarę i miłość do Boga. Poznawanie takich osób to czysta przyjemność.
Anna